środa, 8 lipca 2020

Wartość interpersonalna

 Na świecie i w społeczeństwie spotykamy się z różnymi wartościami. Niektóre są nam przekazywane z pokolenia na pokolenie jak np. tradycje, do innych dochodzimy sami. Jednak co chciałbym przekazać w tym poście... zapraszam do swojej refleksji <3

 Słewem wstępu, czym tak naprawdę jest wartość interpersonalna? Zapewne jak sama nazwa mówi - jest to wartość wewnętrzna. A jak każda wartość wewnętrzna, powinna się opierać na fundamentach. Wszyscy wiemy, że aby wartość mogła być eksponowana jako dzieło - te fundamenty powinny być solidne, mocne i trwałe. Jednak jak jest obecnie?
W dzisiejszym świecie ludzie są traktowani głównie jako towar do kupna, dla własnych celów. Im więcej papierków, dyplomów, tytułów posiadasz - tym bardziej soczysta z Ciebie zdobycz. Oczywiście - nikogo nie zachęcam do porzucenia studiów, nauki. Niestety, aby godnie żyć (i to i tak nie wszędzie), trzeba poświęcić na naukę swój czas. Wiedza to potęga.
Jednak ocenianie ludzi na podstawie wykształcenia, a przynajmniej w Polsce, poszło o wiele za daleko. Oczywistym jest, że fajnie jest mieć papier, ale pamiętajcie, że to tylko papier. Nie istniał zawsze, pamiętajmy również, że przez wiele stuleci kobiety w ogóle nie mogły uczęszczać do szkoły, pamiętajmy, że to tylko podsumowane jakieś ilości przyswojenej wiedzy. Jest to swego rodzaju wynagrodzenie za trud i wysiłek jaki włożyliśmy w naukę. Choć wynik często nie jest adekwatny do poziomu wiedzy. Wiadomo, że każdy ważny egzamin jest w mniejszym lub większym stopniu wypełniony stresem, czasem informacje wyfruwają z głowy, czasem temat nie siądzie, różnie. Powiedzcie mi - gdyby ten papier zabrano, zlikwidowano - to będziecie wtedy bezużyteczni, wiedza i lata nauki znikną razem w tym papierkiem? No nie. Zmieni to jakimi jesteście ludźmi?
Nawiążę do powracającego każdego roku tematu matur - utarło się w społeczeństwie, że ktos kto ją ma jest... lepszy?
Sama procedura klucza - czyli jak skutecznie nauczyć młodego człowieka myśleć w sposób, w który system chce, aby myślał, okraja go z własnej kreatywności. Sama znam przypadki zawyżanych wyników ze względu na stres  - sprawiedliwe bardzo.
No ale ja nie o tym.
Chodzi o postrzeganie człowieka przez pryzmat tego co posiada - pieniędzy, wykształcenia, nazwiska  - i nawet jeśli nie jest to priorytetowe, to nadal istnieje naleciałość wyparcia indywidualizmu jednostki, i wydawanie niekiedy werdyktu o osobie na podstawie nie tego kim jest, a co posiada. Tak jest wszędzie.
Egzaminy nie istniały zawsze, wszędzie. Ludzie sami stworzyli sobie system, przez który zaczęli sortować siebie nawzajem. Jedni poczuli się lepsi od innych - wszyscy to znamy - szlachta i chłopi, rasa aryjska i podludzie, arystokracja i plebs, nawet wyższość płci, wartość poglądowa, kto z nami, kto przeciw nam - taki system jest od zawsze.
O ile silniejsze jednostki wychodziły przed szereg jako liderzy i reprezentanci - dziś przypomina to śmiech na sali, przynajmniej w przypadku ludzi, kiedy to wystarczy sypnąć "gorsza wiedźminowi", aby znaleźć się tam, gdzie chce się być.

 Pomyślmy o tym wszystkim co mamy - pieniądze, wygląd, wykształcenie, zdrowie, dom, ogród, pasje, talenty, przyjaźń, związek, dzieci, *wstaw cokolwiek o czym myślisz* - co z tych rzeczy czyni Cię osobą, którą jesteś i co ważniejsze - czy wiesz kim jesteś?
Zmierzam tu do samoświadomości - do uzmysłowienia sobie prawdy o sobie przed sobą samym, do obnażenia się przed sobą. O szczerość z samym sobą, bez usprawiedliwiania się. To jest jedna z najważniejszych wartości - samoświadomość. Znajomość siebie. Zmierzenie się z własnymi słabościami. Znajomość swoich cech, swoich wad, zalet. Praca nad rozkwitem, brak zastoju, samospełnienie, a także niwelowanie tych cech uważanych za gorszego sortu. Niestety ideałów nie ma, choć każdy z nas zapewne spotkał osobę, która ma się własnie za bóstwo w ludzkiej powłoce.

 Co jest jeszcze ważniejsze niż samoświadomość - człowieczeństwo. To jacy jesteśmy względem siebie i innych. Bo co z wszystkich osiągnięć, medali, świetnych wyników, pieniędzy, ładnego domu, talentu, nawet pasji, i zdrowia - skoro kiedy nie potrafimy dostrzec człowieka w drugim człowieku, nie potrafimy współczuć, nie chcemy zrozumieć i jesteśmy głusi na wołanie o pomoc, jesteśmy ślepi na dary, które dostajemy od ludzi, jesteśmy obojętni na piekno prostoty życia - nawet te najdrobniejsze gesty - to z czasem stajemy się zgorzkniali, tę zgorzknaiłość przenosimy po jakimś czasie na innych, przelewamy na nich to co złe, zamiast dawać z siebie to co dobre. Osoby takie  zaczynają stawać się gnidami w społeczeństwie, które oceniają okładkę, a nie treść, dla których nie liczy się to kim jesteś, a co możesz mu dać. Stają sie kimś kto nie tylko zaniedbuje własne wnętrze, zaniedbuje pierwotne potrzeby, ale i wymusza na Tobie, abyś i Ty je w sobie uciszył. Więc jeśli ktoś jest pozbawiony człowieczeństwa, a zastąpił je wysokim stężeniem konsumpcjonizmu - to co za wartość w sobie posiada?

 Nasza wartość opiera się głównie na człowieczeństwie, z którego wypływa moralność i etyka. To nie jest kwestia prawna, mimo, że prawo nakazuje, zakazuje, ma na celu chronić - jednakże - prawo ma też swoje słabe punkty, między innymi paragrafy, gdzie zawsze dobry adwokat może znaleźć odpowiednik. Z czego wynika człowieczeństwo... myślę, że to nie jest kwestia genów, ale tę refleksję zostawię każdemu do własnej analizy :)
 
  Mój przekaz na dziś jest banalny i oczywisty, ale ilekroć dopadnie Was myśl smutna, że jesteście gorsi, bo czegoś nie macie to pamiętajcie: nie ważne jest to co posiadasz, ważne jest to, jakim jesteś człowiekiem.




piątek, 10 stycznia 2020

❤️



Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Znowu bardzo długa przerwa, czasem ktoś zapyta czy w końcu działam na tym blogu czy nie, to bardzo miłe. Szczególnie, że tak niewiele postów tu powstało i niewielką część swojego ja udostępniłam.
Jednak tej nocy, bo mamy aktualnie 1:30, postanowiłam zrealizować w rozszerzonej wersji coś co dawno temu zadeklarowałam. I to nie byle komu, bo samemu Jezusowi. Nawet bym powiedziała, że to Jego własna wola, abym o tym napisała.
Otóż - kiedyś, około rok temu, w poczuciu bezsensu i udręki poszłam na popołudniową, niedzielną Mszę Świętą. Bardzo dołowała mnie tęsknota, którą odczuwałam i odczuwam do tej pory. Każdy na pewno zna to uczucie. Każdy ma kogoś na kim mu zależy, bardziej lub mniej, każdy przeżywa swoje dramaty, odległość, każdy pragnie bliskości, ciepła, miłości. Czasem tęsknota przybiera obraz nieodwracalny, bo rozłąką jest sama śmierć. Tęsknota - ta prawdziwa tęsknota - potrafi wyprać wszystkie myśli, budzić lęk, niepokój, jest często powodem innych działań, nie zawsze szlachetnych. Potrafi doprowadzić człowieka na skraj. TĘSKNOTA ZA JEDNĄ, TYLKO JEDNĄ OSOBĄ. TĘSKNOTA, KTÓRA RODZI SIĘ Z MIŁOŚCI.
I tak trwałam w tym poczuciu beznadziei na tej Mszy, i wtem dostałam odpowiedź.
"A CO JA MAM POWIEDZIEĆ?"
Tak. 
Tak prostą odpowiedź. 
Banalną!
Ludzka miłość jest wielka - to niezaprzeczalne, ale człowiek, nawet jeśli kocha z całych sił, myśli, duszy, to nigdy nie pojmie jak nieskończenie wielka jest MIŁOŚĆ SAMEGO BOGA.
Wystarczy zadać sobie pytanie, ilu ludzi dziś ciągle gdzieś błądzi po omacku, ciągle czegoś szukają, znajdą i za chwilę twierdzą, że to nie to. Otwierając się, twierdzą, że ich życie jest puste, pozbawione sensu, przytłaczające. I tu pytanie numer dwa. Czy wierzą w Boga, w Jezusa?
Nope, przecież nie są głupcami, nie wierzą w bajeczki, po co im Bóg?
Przecież to oni są panami własnego losu, nikt im nie będzie mówił jak mają żyć! To prawda. Nikt im tego nie powie. To wybór własny.
W zestawieniu tych dwóch tez - chyba wystarczająco klarownie widać, dlaczego ich życie jest puste i pozbawione sensu.
Ideologie cały czas się zmieniają, przychodzą, odchodzą, wprowadzają ulepszenia i inne stary taty. To co mówi Bóg jest wieczne. Niezmienne. Stałe.
Dlaczego tych ludzi męczy codzienność i sam byt? Każdy sukces jest krótkotrwały, dający pozorne szczęście, tylko na chwilę? Nadal to jest dziwne? No pobudka...
  Problemy są zawsze, nikt nigdy nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie. Lecz mając za plecami samego Boga - On nigdy nie pozwoli Ci upaść, a jeśli pozwoli, to tylko po to, abyś mógł wstać mocniejszy.
Masz w myślach tęsknotę za JEDNĄ osobą? Ilu odwraca się od Chrystusa, nawet NIE CHCĄC Go poznać, a WARTO!
Cóż jest ta jedna mała kropla, pośród bezkresu Bożej miłości do jednego człowieka? A teraz pomóżmy przez nieskończoność i dodajmy głębię wieczności. Czymże jest ludzka tęsknota w porównaniu do Bożej? Tęsknota, która doprowadza do szału i rozpaczy. Za milionami ludzi! Bo Jezus kocha wszystkich bez wyjątku, nawet tych najbardziej sponiewieranych.
Jest prawdą to, że Bóg szuka człowieka, ale to nie wystarczy. Człowiek musi CHCIEĆ być znaleziony. Jezus używa różnych metod, środków i narzędzi, aby tego człowieka znaleźć i postawić na nogi. Czy jest łatwo? Nieee.
Ale czujesz w sercu wszystko co napełnia Cię siłami, otrzymujesz łaski, które dają Ci siłę do walki. Nigdy nie jesteś zostawiony sam sobie.
....
Miałam napisać myśl pierwotną, o tym, że Jezus za Tobą, za każdym z osobna - tęskni, czeka na Ciebie, na Twoje "zapraszam".
Bo bez "zapraszam" On nie naruszy Twojej prywatności. Nie wtargnie jak hiszpańska inkwizycja. 
Jezus przychodzi w ciszy.
I MIAŁO BYĆ KRÓTKO
Prawiąc o Bogu, nie da się krótko, bo ile by nie opowiadać o Naszym Stwórcy, słowa to za mało, aby opowiedzieć, a umysł za mało, aby pojąć. Cóż możemy robić? Prosić, aby się nami zaopiekował. Bo nikt nie zrobi tego lepiej. Nikt nie napełni Cię miłością, nadzieją i wiarą, tylko On. Bo te łaski od Niego pochodzą i On nimi dysponuje. Nie da się wmówić sobie wiary. Nie da się do niej przywyknąć, przyzwyczaić. O nią również trzeba się modlić, należy prosić, aby w niej trwać. A wtedy wszystko zaczyna się układać. Naprawdę.
...
Pozdrowienia dla wszystkich <3