środa, 5 kwietnia 2023

     


                                   W i o s e n n a    p o e z j a


***
Tam gdzie te drzewa 
Na zielonej polanie
Tam się poznali
Starsi krajanie

Tam, gdzie te wonne pąki
Na cienkich gałązkach
Tam kwitł urodzaj
I dzieci kwiaty trzymały w swoich małych rączkach

Tam, gdzie długie korzenie
Z ziemi niewyrwane
Tam ich piękna historia
I duch, i więzy niezerwane
***






***
Jest takie miejsce na ziemi,
które beztroską krainę przypomina.
Gdzie chóry ptaków na gałęziach śpiewają,
a barwna tęcza w ziemię się wbija.

Jest takie miejsce na ziemi,
Gdzie zieleń łąk bezkresna
Gdzie strumyk szumi w ciszy błogiej
I wzgórza przecina polna ścieżka leśna.
***




(Prawa autorskie zastrzeżone, grafika google)
Wiersze powstały w 2021 roku, kiedy świat zaczął się kwiecić i zapylać wszystko co żyje, o ulubionej porze roku alergików.
 Wybaczcie, musiałam wtrącić ten mało ważny, spotęgowany komizmem i ironią komunikat. A teraz pozdrawiam cieple, co by Was słońce nie opuszczało. Ładujcie witaminki i bądźcie zdrowi <3

czwartek, 23 czerwca 2022

Zanim zdecydujesz się na pieska...

  Mówi się, że najlepszym przyjacielem człowieka jest pies. Ciężko się nie zgodzić biorąc pod uwagę ich wierność i oddanie jakimi odznacza się od setek, a nawet tysięcy lat. Oczywiście nie wszyscy musimy kochać te zwierzęta, nie mamy takiego obowiązku, ale po pierwsze .. jak ich nie kochać? To w ogóle możliwe? :D

  A po drugie, jeśli nie kochać to chociażby należy szanować i wziąć pod uwagę ich zasługi w dziejach człowieka, to jakie role odgrywały, i odgrywają po dziś dzień. Nie mówię oczywiście o robieniu z pieska dziecka, bo moim zdaniem należy pozwolić psu być psem, ale należy spojrzeć jak pomagały człowiekowi w przetrwaniu, na to jak pilnowały i broniły trzody, transportowały żywność i leki, pomagały w polowaniach kiedy jedzenia jeszcze nie było na sklepowych półkach i trzeba było je sobie złapać, aby wyżywić rodzinę, a ponad to dotrzymywały towarzystwa, brały czynny udział w poszukiwaniach zaginionych, broniły otoczenia.  Stąd w rasach predyspozycje do jakiegoś konkretnego stylu życia, czy jak to się mówi: "mają to w genach, albo we krwi".

 Cudownie się mówi o psach, jeszcze lepiej się je ogląda, ale co należy wiedzieć zanim się weźmie jednego, (bądź więcej) pod swój dach? Jak wybrać odpowiedniego psa dla siebie?

 Po pierwsze i najważniejsze - czy to szczeniak, czy to dorosły obywatel, czy starszy jegomość - to istota żywa i obowiązek, zobowiązanie na lata. To istota, która czuje, która kocha, która się boi, która ma swój własny, unikatowy charakter, z którą trzeba pracować, którą trzeba wychować, która również może sprawiać problemy. Trzeba się nastawić na to, że każdemu psiakowi trzeba będzie poświęcić swój czas, trzeba będzie wypracować pewne schematy, zachowania, pewną kulturę, nauczyć lub oduczyć, zmierzyć się nie tylko z psimi wybrykami, próbami sił, dominacji, temperamentem, tym co ma "we krwi", ale stanąć przede wszystkim do walki z sobą samym, z tym co nas może czasem przerastać. Bardzo wygodnie byłoby powiedzieć, że pies to sama przyjemność, ale co innego mamy w głowie, gdy po raz trzeci w nocy idziemy ze szczeniakiem na sikupę w zimie, kiedy ząbkujący podrostek właśnie rozdarł nasze ukochane buty w strzępy, kiedy jakiś psi podrostek chce pokazać nam, że chce sobie porządzić i zaznaczy nam szafę albo łóżko swoim zapachem, kiedy wracamy do domu z pracy, a tam materac, kwiatki i legowisko wybuchło, albo kiedy psiak stoczył potężną walkę z muchą i uśmiecha się dumnie do nas w akcie swojego zwycięstwa, podczas kiedy za nim właśnie odpadł karnisz w ramach stoczonej walki :)

 Często mamy zakłamany obraz rzeczywistości na podstawie kochanego pieska sąsiada, psa dziadków,  nawet jakiegoś idola z Internetu, który się nim chwali na zdjęciach czy wideo, czy nawet psa, z którym dorastaliśmy. Należy sobie uświadomić, że pies, którego bierzemy będzie całkowicie inny, może będzie spokojniejszy, grzeczniejszy, leniwszy, a może być wręcz odwrotnie - może być agresywniejszy, może rozpierać go energia, może być niszczycielski albo strachliwy. Pamiętajmy, że to całkowicie inny pies, wychowywany przez innych ludzi, zwykle w innym otoczeniu i w innych warunkach. Głównie od nas zależy jaki będzie.

 Po drugie - nie wybierać psa ze względu na wygląd. Jakże wiele psów się marnuje i ma spartaczone życie tylko dlatego, że były ładne, a ostatecznie wylądowały w kojcach albo gorzej. Oczywiście, że są ładne, ale aby ich wygląd był jak z obrazka to należy jeszcze o to zadbać. Serce się kroi jak pies stoi w błocie z kołtunami, pod którymi skóra się zaparza i zagrzybia, bo ktoś wziął psa jak z obrazka, tylko szczotki i szamponu zapomniał kupić w zoologicznym.

Ileż psów cierpi na tym, że ich przekleństwem był wygląd, a nie mają zaspokojonych swoich psich  potrzeb. Ile psów próbuje komunikować swoim właścicielom, że potrzebują ruchu, zabawy, kontaktu z właścicielem, ich uwagi, wrażeń. Z czym się spotykają to ... "siad, uspokój się, cicho". W końcu te psy się poddają i przekierowują swoje zachowania w sposób, który się nauczyły, czyli leżą znudzone, szczekają bez opamiętania, gonią własny ogon, gryzą rzeczy, czy wygryzają sierść, albo.. stają się agresywne. A mogło być tak pięknie..

 Po trzecie - nie brać psa ze względu na postanowienia jakie mamy.

"Jak będę miał psa, to zacznę biegać / chodzić do lasu". Co za mit! Zacznij to robić bez psa i sprawdź czy podołasz najpierw samemu sobie, a nie wmawiasz sobie co będzie i jak będzie. Jeśli do tej pory nie zmotywowało Cię nic do biegania albo chodzenia po lesie, to pies też tego nie zmieni. 

Znaczy.. cuda się zdarzają, ale nie warto sobie wmawiać i brać za pewnik, że to dopiero za sprawą psa się zmieni, bo pobiegać albo wyjść do lasu, czy na spacer może Ci się chcieć raz na miesiąc, a pies potrzebuje spaceru codziennie, albo chociaż raz na kilka dni zakładając, że ktoś mieszka na wsi w domu z ogrodem. W mieście w bloku należy 3-4 razy minimalnie zapewnić psu wyjście, rozprostowanie kości i toaletę. Nie każdemu się chce, nie każdy znajdzie zastępstwo, nie zawsze pogoda sprzyja. Jeśli nie jesteś na to gotowy, to pies nie będzie Cię motywował, tylko stanie się niechcianym problemem.

Żeby było ciekawiej nie wszystkie psy będą zadowolone z chodzenia na smyczy, niektóre są zmęczone dopiero po aktywnym treningu z właścicielem, bieganiem za piłką, węszeniem, aktywną zabawą.

Jeśli bardzo chcesz mieć pieska to najpierw zastanów się jaki jesteś, a nie jaki chcesz być, aby dobrać odpowiedniego towarzysza dla siebie. Nie ma co brać pieska dla sztucznego "pochwalenia się". Jeśli pies będzie z Tobą szczęśliwy to będzie to widać :)

  Zatem ... zanim weźmiemy psa przygotujmy się po prostu na to, że będzie to rollercoaster bez trzymanki, będziemy się wzajemnie zaskakiwać, odkrywać, poznawać, uczuć, testować swoją cierpliwość, badać granice, a także badać granice wytrzymałości, pokonywać swoje lenistwo, mierzyć się z problemami, o których często do tej pory nawet nie słyszeliśmy, więc jeśli nie jesteśmy na to gotowi, a ten post Ci to uświadomił, to lepiej pozostać na etapie oglądania i podziwiania psów przez szkiełko komputera czy telefonu.

ALE JEŚLI ... zdecydujemy się na ten krok i będziemy gotowi oddać kawał życia i kawałek miejsca w sercu dla tego czworonoga ... to uwierzcie, że WARTO <3

  Bo lokując go w skromnym kąciku naszego serca, my zapełnimy jego całe <3




sobota, 17 kwietnia 2021

Krótko o tym, jak ważny jest szacunek.



    Od każdego się go wymaga, niewiele przy tym się go daje z samego siebie. Każdy to zna, prawda?
Ciągle napotykam się na tak znane wszystkim słowa: "Jeśli ty mnie szanujesz, to i ja ciebie", "Na szacunek trzeba sobie zasłużyć", wszystko pięknie, ładnie, wzajemny szacunek super sprawa, tylko pytanie - kto ma kogo zacząć szanować i kiedy w końcu udowodni, że na ten szacunek sobie zasłużył?

Jednocześnie śmieszne i przykre jest to, że ktoś nam nakazuje sobie zasłużyć na szacunek, gdzie według mnie - kwestia szacunku do drugiego człowieka powinna być zarejestrowana na wstępie, i sam fakt tego, że ktoś ma się z góry za kogoś lepszego, kto śmie nakazać udowadnianie, że zasługujesz na coś, tu w przykładzie - na szacunek - świadczy jedynie o kulturze, bo szacunek, bez względu na wyznanie, pogląd, wiek - każdy powinien mieć taki sam i nikt nie powinien udowadniać, że na niego zasługuje. 
Przecież kiedy spotykamy całkiem obcą osobę to nie możemy z góry założyć kim jest i że jest gorsza. Zatem dlaczego jest tylu śmiałków, którzy uważają, że pozjadali wszystkie rozumy świata i należy im się chwała i cześć, podczas kiedy takie zachowanie jest godne pożałowania i sami o sobie świadczą. 
No i druga sprawa - gdzie jest ten niby limit? hmm?? Coś mi się wydaje, że nigdzie, a ktoś kto jedynie ma urojone wymagania, to żeby skały srały, to i tak nigdy nie będą zaspokojone, za to oni sami mają się za władców pokornych niewolników. Jest to relacja wręcz chora i z takiej jak najszybciej trzeba zwiewać.

Pragnę tu zaznaczyć kilka przykładów z życia, które każdy prawdopodobnie przerobił na własnej skórze, bądź się spotkał w bliskim otoczeniu.

1) Różnica pokoleniowa.
Od małego się nam wmawia, że starszych trzeba szanować, a dzieci i ryby głosu nie mają, choć często jest tak, że młodsi może mają już inną wiedzę, inne doświadczenia. Należy pamiętać, że każdy ma taką wiedzę, którą gromadził przez SWOJE życie, a nie przez życie osoby nawet i bliskiej. Rodzice i dziadkowie wychowywali się w zupełnie innych czasach, gdzie wielu nowości nie było, mają własne teorie. Kto nigdy nie słyszał tekstu w stylu "bo młodzi teraz są tacy i tacy..", zabawnie, że działa to i  w drugą stronę "bo starsi to są tacy i owacy.." - i tak można się przekrzykiwać bez liku jacy młodzi są cwani, a starsi ograniczeni. Ile konfliktów to powoduje. "Bo kiedyś..". Tak tak, kiedyś to były czasy, a teraz to nie ma czasów!
Należy chyba pamiętać o jednym - czasy się zmieniają, ale ludzie nie. Kiedyś może i faktycznie młody by się bał powiedzieć co sądzi, bo od razu dostałby mokrą szmatą w dupę i taki schemat później wprowadziłby do swojej przyszłej rodziny, a tymczasem można zauważyć, że ignorowane dziecko, później oddala się w okresie dojrzewania, nie tylko dlatego, że rodzice są "obciachowi", ale też dlatego, że rodzice nie słuchali jego. Z drugiej strony starsi ludzie mają życiową mądrość i głupotą jest ignorowanie ich głosu. Wniosek? Należy się niezwłocznie uczyć słuchać, rozmawiać, rozmawiać, jeszcze raz rozmawiać i szanować siebie wzajemnie bez względu na wiek.

2) Różnice poglądowe.
Fajnie jest kiedy mamy wspólne tematy i poglądy z tymi, których lubimy, czy z rodziną. Zaostrza się kiedy jest odwrotnie. Chciałabym poruszyć temat tak bardzo popularnej tolerancji.
Choć w ostatnich miesiącach wręcz brzydzi mnie to słowo.
Króciutko.
Dlaczego jednocześnie krzyczy się o tej rzekomej tolerancji, wylewając wiadra pomyj bez jakiegokolwiek powodu i urazu (bo większość nie zdaje sobie sprawy nawet z tego co robi, robi dla mody, szpanu, zabawy, a ktoś kto może mieć uraz to do pojedynczej osoby, a nie do całej społeczności), i tym samym wymagają szacunku i tolerancji dla siebie, a przy tym dewastując, niszcząc, obrażając, profanując świętości drugiej strony? Bardzo piękny przykład dają od siebie.
Dlaczego wyzywają od ciemnogrodu, płaskoziemców, bo ktoś po prostu WIERZY. Gdzie się podziała ta ich postępowość, to ich oświecenie, gdzie ta tolerancja, o którą tak krzyczą? Widać najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy z tematem najmniej wspólnego mają.
Po co wylewać tyle jadu na siebie nawzajem, złorzeczyć, kiedy można żyć obok siebie w zgodzie? Dla wszystkich miejsce się znajdzie.
Tymczasem gdzie by się nie ruszyć jest jedno wielkie skakanie do gardeł, wyśmiewanie, wyzywanie, wsypywanie do jednego wora, ocenianie "ty to na pewno".. i tak dalej, i tak dalej. Nie można po prostu rzec "aha, fajnie", uszanować, że ktoś myśli inaczej i iść dalej?  Można, ale po co, kiedy tym samym można dać o sobie świadectwo jakże wielkiej kultury. (sarkazm)

3) Różnice dyskusyjne.
Przybliżę tutaj środowisko grup społecznych. Weźmy dla przykładu grupy miłośników psów, żeby było ciekawiej - jakiejś konkretnej rasy np. owczarka niemieckiego, husky, wyżła weimarskiego, yorka itd.
Zawsze uważałam, ze fanatyzm w żadnej dziedzinie nie jest dobry, z całego serducha rozumiem miłośników psów, danej rasy, sama jestem miłośniczką czworonogów, ale nie umknęło mojej uwadze, że istnieje coś w rodzaju wyścigu - kto ma lepszą karmę, kto ma lepsze szelki, kto lepsze warunki, kto lepsze metody, lepsze papiery. Zdarza się, że przychodzi nowator i pyta o poradę, bo uwaga! - SKĄD MOŻE WIEDZIEĆ O WIELU RZECZACH SKORO JEST NOWY? No wow. A z czym się spotyka? Z falą hejtu, że to nie tak, tamto nie tak, to źle, tamto. Moi drodzy - z takimi "radami" ten człowiek ucieka szybciej niż przybył, boi się zapytać o cokolwiek, odezwać się, bo się sami "znawcy" wypowiadają jakim to złym jest właścicielem! Wręcz niektórzy próbują wymusić odpowiedzi skąd, jak gdzie, po co? Takim tokiem rozumowania nikt nie może mieć psa! Ja rozumiem, ze nie wszyscy na psa zasługują, ale czy ktoś kto ma gdzieś pupila pyta kogokolwiek o rady, a tym bardziej na forum miłośników zwierząt? 
Ergo ani to porady, ani to tytułowani behawioryści, człowiek nadal jest w punkcie wyjścia bez odpowiedzi, tylko podnosi mu ciśnienie, bo szukał pomocy, a znalazł obelgi i oskarżenia.
Zamiast cieszyć się, że ktoś szuka odpowiedzi, pomóc, wesprzeć, doradzić, że pies ma dobrze, bo właściciel tym właśnie pytaniem pełnym wątpliwości pokazuje, że zależy mu na dobru zwierzęcia, nie olewa systemu, spotyka się właśnie z taką odpowiedzią ludzi "dorosłych". Oczywiście nie wszystkich, ale takie zjawisko zauważyć można. 
Zaznaczę dodatkowo, że często jest to JEDNO zdjęcie, post, pytanie, prośba o opinię, gdzie oceniający nie mają pojęcia i wglądu w całokształt, każdy pies jak i człowiek jest inny, to co sprawdzi się u 10-ciu, to u 11-ego niekoniecznie. A w kwestii komentarzy należałoby wziąć w ręce popcorn i zajadać, kwas należy wycisnąć z tych komentarzy. 

I gdzie jest ten szacunek, którego wszyscy wymagają?
Ja już nie mówię o miłowaniu, czy bardziej hardcorowo - o miłowaniu nieprzyjaciela, ale o zwykłym szacunku.
Więc może zamiast grzebać w sumieniach innych ludzi, powinniśmy zrobić swój własny rachunek zachowania?

      

środa, 8 lipca 2020

Wartość interpersonalna

 Na świecie i w społeczeństwie spotykamy się z różnymi wartościami. Niektóre są nam przekazywane z pokolenia na pokolenie jak np. tradycje, do innych dochodzimy sami. Jednak co chciałbym przekazać w tym poście... zapraszam do swojej refleksji <3

 Słewem wstępu, czym tak naprawdę jest wartość interpersonalna? Zapewne jak sama nazwa mówi - jest to wartość wewnętrzna. A jak każda wartość wewnętrzna, powinna się opierać na fundamentach. Wszyscy wiemy, że aby wartość mogła być eksponowana jako dzieło - te fundamenty powinny być solidne, mocne i trwałe. Jednak jak jest obecnie?
W dzisiejszym świecie ludzie są traktowani głównie jako towar do kupna, dla własnych celów. Im więcej papierków, dyplomów, tytułów posiadasz - tym bardziej soczysta z Ciebie zdobycz. Oczywiście - nikogo nie zachęcam do porzucenia studiów, nauki. Niestety, aby godnie żyć (i to i tak nie wszędzie), trzeba poświęcić na naukę swój czas. Wiedza to potęga.
Jednak ocenianie ludzi na podstawie wykształcenia, a przynajmniej w Polsce, poszło o wiele za daleko. Oczywistym jest, że fajnie jest mieć papier, ale pamiętajcie, że to tylko papier. Nie istniał zawsze, pamiętajmy również, że przez wiele stuleci kobiety w ogóle nie mogły uczęszczać do szkoły, pamiętajmy, że to tylko podsumowane jakieś ilości przyswojenej wiedzy. Jest to swego rodzaju wynagrodzenie za trud i wysiłek jaki włożyliśmy w naukę. Choć wynik często nie jest adekwatny do poziomu wiedzy. Wiadomo, że każdy ważny egzamin jest w mniejszym lub większym stopniu wypełniony stresem, czasem informacje wyfruwają z głowy, czasem temat nie siądzie, różnie. Powiedzcie mi - gdyby ten papier zabrano, zlikwidowano - to będziecie wtedy bezużyteczni, wiedza i lata nauki znikną razem w tym papierkiem? No nie. Zmieni to jakimi jesteście ludźmi?
Nawiążę do powracającego każdego roku tematu matur - utarło się w społeczeństwie, że ktos kto ją ma jest... lepszy?
Sama procedura klucza - czyli jak skutecznie nauczyć młodego człowieka myśleć w sposób, w który system chce, aby myślał, okraja go z własnej kreatywności. Sama znam przypadki zawyżanych wyników ze względu na stres  - sprawiedliwe bardzo.
No ale ja nie o tym.
Chodzi o postrzeganie człowieka przez pryzmat tego co posiada - pieniędzy, wykształcenia, nazwiska  - i nawet jeśli nie jest to priorytetowe, to nadal istnieje naleciałość wyparcia indywidualizmu jednostki, i wydawanie niekiedy werdyktu o osobie na podstawie nie tego kim jest, a co posiada. Tak jest wszędzie.
Egzaminy nie istniały zawsze, wszędzie. Ludzie sami stworzyli sobie system, przez który zaczęli sortować siebie nawzajem. Jedni poczuli się lepsi od innych - wszyscy to znamy - szlachta i chłopi, rasa aryjska i podludzie, arystokracja i plebs, nawet wyższość płci, wartość poglądowa, kto z nami, kto przeciw nam - taki system jest od zawsze.
O ile silniejsze jednostki wychodziły przed szereg jako liderzy i reprezentanci - dziś przypomina to śmiech na sali, przynajmniej w przypadku ludzi, kiedy to wystarczy sypnąć "gorsza wiedźminowi", aby znaleźć się tam, gdzie chce się być.

 Pomyślmy o tym wszystkim co mamy - pieniądze, wygląd, wykształcenie, zdrowie, dom, ogród, pasje, talenty, przyjaźń, związek, dzieci, *wstaw cokolwiek o czym myślisz* - co z tych rzeczy czyni Cię osobą, którą jesteś i co ważniejsze - czy wiesz kim jesteś?
Zmierzam tu do samoświadomości - do uzmysłowienia sobie prawdy o sobie przed sobą samym, do obnażenia się przed sobą. O szczerość z samym sobą, bez usprawiedliwiania się. To jest jedna z najważniejszych wartości - samoświadomość. Znajomość siebie. Zmierzenie się z własnymi słabościami. Znajomość swoich cech, swoich wad, zalet. Praca nad rozkwitem, brak zastoju, samospełnienie, a także niwelowanie tych cech uważanych za gorszego sortu. Niestety ideałów nie ma, choć każdy z nas zapewne spotkał osobę, która ma się własnie za bóstwo w ludzkiej powłoce.

 Co jest jeszcze ważniejsze niż samoświadomość - człowieczeństwo. To jacy jesteśmy względem siebie i innych. Bo co z wszystkich osiągnięć, medali, świetnych wyników, pieniędzy, ładnego domu, talentu, nawet pasji, i zdrowia - skoro kiedy nie potrafimy dostrzec człowieka w drugim człowieku, nie potrafimy współczuć, nie chcemy zrozumieć i jesteśmy głusi na wołanie o pomoc, jesteśmy ślepi na dary, które dostajemy od ludzi, jesteśmy obojętni na piekno prostoty życia - nawet te najdrobniejsze gesty - to z czasem stajemy się zgorzkniali, tę zgorzknaiłość przenosimy po jakimś czasie na innych, przelewamy na nich to co złe, zamiast dawać z siebie to co dobre. Osoby takie  zaczynają stawać się gnidami w społeczeństwie, które oceniają okładkę, a nie treść, dla których nie liczy się to kim jesteś, a co możesz mu dać. Stają sie kimś kto nie tylko zaniedbuje własne wnętrze, zaniedbuje pierwotne potrzeby, ale i wymusza na Tobie, abyś i Ty je w sobie uciszył. Więc jeśli ktoś jest pozbawiony człowieczeństwa, a zastąpił je wysokim stężeniem konsumpcjonizmu - to co za wartość w sobie posiada?

 Nasza wartość opiera się głównie na człowieczeństwie, z którego wypływa moralność i etyka. To nie jest kwestia prawna, mimo, że prawo nakazuje, zakazuje, ma na celu chronić - jednakże - prawo ma też swoje słabe punkty, między innymi paragrafy, gdzie zawsze dobry adwokat może znaleźć odpowiednik. Z czego wynika człowieczeństwo... myślę, że to nie jest kwestia genów, ale tę refleksję zostawię każdemu do własnej analizy :)
 
  Mój przekaz na dziś jest banalny i oczywisty, ale ilekroć dopadnie Was myśl smutna, że jesteście gorsi, bo czegoś nie macie to pamiętajcie: nie ważne jest to co posiadasz, ważne jest to, jakim jesteś człowiekiem.




piątek, 10 stycznia 2020

❤️



Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Znowu bardzo długa przerwa, czasem ktoś zapyta czy w końcu działam na tym blogu czy nie, to bardzo miłe. Szczególnie, że tak niewiele postów tu powstało i niewielką część swojego ja udostępniłam.
Jednak tej nocy, bo mamy aktualnie 1:30, postanowiłam zrealizować w rozszerzonej wersji coś co dawno temu zadeklarowałam. I to nie byle komu, bo samemu Jezusowi. Nawet bym powiedziała, że to Jego własna wola, abym o tym napisała.
Otóż - kiedyś, około rok temu, w poczuciu bezsensu i udręki poszłam na popołudniową, niedzielną Mszę Świętą. Bardzo dołowała mnie tęsknota, którą odczuwałam i odczuwam do tej pory. Każdy na pewno zna to uczucie. Każdy ma kogoś na kim mu zależy, bardziej lub mniej, każdy przeżywa swoje dramaty, odległość, każdy pragnie bliskości, ciepła, miłości. Czasem tęsknota przybiera obraz nieodwracalny, bo rozłąką jest sama śmierć. Tęsknota - ta prawdziwa tęsknota - potrafi wyprać wszystkie myśli, budzić lęk, niepokój, jest często powodem innych działań, nie zawsze szlachetnych. Potrafi doprowadzić człowieka na skraj. TĘSKNOTA ZA JEDNĄ, TYLKO JEDNĄ OSOBĄ. TĘSKNOTA, KTÓRA RODZI SIĘ Z MIŁOŚCI.
I tak trwałam w tym poczuciu beznadziei na tej Mszy, i wtem dostałam odpowiedź.
"A CO JA MAM POWIEDZIEĆ?"
Tak. 
Tak prostą odpowiedź. 
Banalną!
Ludzka miłość jest wielka - to niezaprzeczalne, ale człowiek, nawet jeśli kocha z całych sił, myśli, duszy, to nigdy nie pojmie jak nieskończenie wielka jest MIŁOŚĆ SAMEGO BOGA.
Wystarczy zadać sobie pytanie, ilu ludzi dziś ciągle gdzieś błądzi po omacku, ciągle czegoś szukają, znajdą i za chwilę twierdzą, że to nie to. Otwierając się, twierdzą, że ich życie jest puste, pozbawione sensu, przytłaczające. I tu pytanie numer dwa. Czy wierzą w Boga, w Jezusa?
Nope, przecież nie są głupcami, nie wierzą w bajeczki, po co im Bóg?
Przecież to oni są panami własnego losu, nikt im nie będzie mówił jak mają żyć! To prawda. Nikt im tego nie powie. To wybór własny.
W zestawieniu tych dwóch tez - chyba wystarczająco klarownie widać, dlaczego ich życie jest puste i pozbawione sensu.
Ideologie cały czas się zmieniają, przychodzą, odchodzą, wprowadzają ulepszenia i inne stary taty. To co mówi Bóg jest wieczne. Niezmienne. Stałe.
Dlaczego tych ludzi męczy codzienność i sam byt? Każdy sukces jest krótkotrwały, dający pozorne szczęście, tylko na chwilę? Nadal to jest dziwne? No pobudka...
  Problemy są zawsze, nikt nigdy nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie. Lecz mając za plecami samego Boga - On nigdy nie pozwoli Ci upaść, a jeśli pozwoli, to tylko po to, abyś mógł wstać mocniejszy.
Masz w myślach tęsknotę za JEDNĄ osobą? Ilu odwraca się od Chrystusa, nawet NIE CHCĄC Go poznać, a WARTO!
Cóż jest ta jedna mała kropla, pośród bezkresu Bożej miłości do jednego człowieka? A teraz pomóżmy przez nieskończoność i dodajmy głębię wieczności. Czymże jest ludzka tęsknota w porównaniu do Bożej? Tęsknota, która doprowadza do szału i rozpaczy. Za milionami ludzi! Bo Jezus kocha wszystkich bez wyjątku, nawet tych najbardziej sponiewieranych.
Jest prawdą to, że Bóg szuka człowieka, ale to nie wystarczy. Człowiek musi CHCIEĆ być znaleziony. Jezus używa różnych metod, środków i narzędzi, aby tego człowieka znaleźć i postawić na nogi. Czy jest łatwo? Nieee.
Ale czujesz w sercu wszystko co napełnia Cię siłami, otrzymujesz łaski, które dają Ci siłę do walki. Nigdy nie jesteś zostawiony sam sobie.
....
Miałam napisać myśl pierwotną, o tym, że Jezus za Tobą, za każdym z osobna - tęskni, czeka na Ciebie, na Twoje "zapraszam".
Bo bez "zapraszam" On nie naruszy Twojej prywatności. Nie wtargnie jak hiszpańska inkwizycja. 
Jezus przychodzi w ciszy.
I MIAŁO BYĆ KRÓTKO
Prawiąc o Bogu, nie da się krótko, bo ile by nie opowiadać o Naszym Stwórcy, słowa to za mało, aby opowiedzieć, a umysł za mało, aby pojąć. Cóż możemy robić? Prosić, aby się nami zaopiekował. Bo nikt nie zrobi tego lepiej. Nikt nie napełni Cię miłością, nadzieją i wiarą, tylko On. Bo te łaski od Niego pochodzą i On nimi dysponuje. Nie da się wmówić sobie wiary. Nie da się do niej przywyknąć, przyzwyczaić. O nią również trzeba się modlić, należy prosić, aby w niej trwać. A wtedy wszystko zaczyna się układać. Naprawdę.
...
Pozdrowienia dla wszystkich <3



czwartek, 20 września 2018

Straceńcy

Witam serdecznie
Ostatnio stwierdziłam, że chciałabym trochę podbudować mojego bloga, ale przez fakt, że nie dysponuję dużą ilością czasu wolnego, to będę co jakiś czas publikowała swoje wiersze, które uznam, że zasługują na to, aby gdzieś zaistniały.


                                                                         ***
Gdyby miecz ostry przeszył moje serce
A mięśnie topory okaleczyły
To dusza moja nie poczułaby nic
Bo serce pustka owiewa
A w mięśniach nicość szaleje

Gdyby język mój wyrwano
A palce połamano
Mózg zostałby w stanie uśpienia
Bo ni mówić nie mam ochoty
Ni do czynów chwalebnych mi nie spieszno

Gdyby moje ręce połamano
A nogi me odcięto
Ciało pozostałoby głuche
Bo nie potrafię już nieść blasku
Ani kroczyć w stronę światła

Gdyby kochać mi rozkazano
I pocieszać utrapionych
Zostałabym skazańcem
Bo ani kochać
Ani pocieszać
Już nie potrafię
                                                                     ***






środa, 5 września 2018

Małe co nieco ode mnie

 Ciężko mi się witać po raz kolejny po długiej przerwie, więc od razu przejdę do rzeczy. Mam kilka wierszy, którymi okazjonalnie się dzielę. Niektóre z nich mają po kilka lat. Jak teraz o tym myślę, to zdaję sobie sprawę, że nie do końca wiedziałam o czym piszę, a teraz kiedy więcej spraw rozumiem - działają one na mnie bardziej.. inaczej je odbieram, potrafią szarpnąć moimi emocjami.
OMG sama siebie wykończę, nie pomagajcie mi xD

Wiersz napisany 19.01.2015r.
***
Co to za oczy cierpiące patrzą na syna
Kiedy na rękach niemowlę tuli się do piersi
Świadomość, że dziecko dopiero życie zaczyna
Straciło już matkę, piastunkę swoją, w objęciach ojca się wierci

Kiedy ręce załamują się pod powietrzem
Los przykry siły zabiera
Ogień tańczy, szaleje, niepokonany wodą czy deszczem
A w środku śmierć się do rodziny dobiera.

Kiedy łzy nie wystarczają, aby opowiedzieć o swej stracie
Kiedy duszę na kole w strzępy rozrywa cierpienie
Kiedy po latach słowa wiatr urywa, gdy mówi o bracie
Kiedy bagaż doświadczeń to same ciężkie kamienie.

I nie ważne ile lat upłynie
Nie ważne to ile osób w życiu zagości
Wspomnienie o bólu i stracie nie przeminie
I również o magicznych chwilach radości.

Tylko umknie kilka drobnych szczegółów
Tylko parę cech się zamarze
Sylwetka zaniknie, ruchy, gesty, mimika, tułów...
Zostaną cząsteczki, które  w genach przekaże..

Znikną dzienne drobnostki
Spojrzenie, uśmiech, głos, słowa wierne
Takie niczym nieważne błahostki,
które sprawiało, że życie nie było bierne.
Które sprawiały, że to życie było tak cenne..

***
Każdy z nas traci w życiu osoby. Bliższe lub dalsze, każdy tego zaznał lub zazna. Nie ma człowieka, który nie przechodziłby w życiu straty.
Jedną z najbardziej bolesnych strat jest strata matki. Wiele jest niesprawiedliwości na tym świecie, ale niektóre są bardziej bolesne niż inne. Jednak życie jest najcenniejszym darem, mimo że często się zdarza, że nie jest przewiązane czerwoną wstążką z kokardką.
Bardzo ubolewam nad losem rodzin, które doznały w życiu tak poważnych strat, nikt nie zasługuje, żeby zabierać mu miłość..